Ewelino, zacznijmy od gratulacji. Jesteś już studentką, mimo że nie zdałaś jeszcze matury. Więcej, nie ukończyłaś liceum! Jak to zrobić?
To kwestia samozaparcia i organizacji czasu. Wierzę, że wszystkiego da się nauczyć, jeśli dobrze zorganizuje się swoją naukę. No i przede wszystkim trzeba mieć w ogóle chęć.
Swój indeks Uniwersytetu Śląskiego zdobyłaś wygrywając konkurs Discover Canada. Skąd w ogóle pomysł, żeby wystartować w tym konkursie?
Pani Pasierbek-Nieckarz ogłosiła, że będzie się odbywał taki konkurs. Zdecydowałam, że wezmę w nim udział, bo zawsze mogę się czegoś nowego dowiedzieć. Podobnie było z olimpiadą z języka rosyjskiego – biorę udział w różnych konkursach, bo to konkursy są, moim zdaniem, jedną z najlepszych motywacji, żeby nauczyć się nowych rzeczy.
No właśnie – przecież jesteś także laureatka olimpiady z języka rosyjskiego. Dwa poważne konkursy. Jak się przygotowywałaś?
Konkurs Discover Canada był baaardzo wymagający – ogrom materiału do znalezienia, przeczytania, zrozumienia i nauczenia się prezentowania po angielsku. Najgorzej było tydzień przed finałem – miałam serdecznie dość ciągłego powtarzania materiału, do tego doszedł stres, ale trzeba pamiętać, żeby nie rezygnować na ostatniej prostej. Komisja była wymagająca, oprócz ogromnej wiedzy trzeba też było umieć kojarzyć fakty i mieć własną opinię na różne tematy. Przygotowania to głównie cotygodniowe spotkania z panią Pasierbek (pozdrawiam panią Pasierbek! :D), gdzie omawiałyśmy moje postępy, dużo czasu poświęcałam też na samodzielną naukę w domu.
Co do rosyjskiego, to główną trudnością olimpiady jest fakt, że część osób ma korzenie ukraińskie, rosyjskie itd. Ich rodzina mówi po rosyjsku, więc z założenia są na lepszej pozycji niż osoby, dla których rosyjski nie jest językiem natywnym. Najbardziej wymagający był etap drugi – musiałam przygotować 15 tematów na część ustną i opanować kosmiczny materiał z gramatyki, zdecydowanie wykraczający poza to, co opanowuje się w liceum. Trzeci etap to 3 tematy ustne na trudniejsze tematy, z których losuje się jeden. Wszystkie te przygotowanie miały formę spotkań z panią Tlałką w soboty około 9 rano. Kosztowało to mnie i panią masę wyrzeczeń (pozdrawiam panią Tlałkę! :)), tym bardziej cieszę się, że udało mi się zostać laureatem i nie będę musiała pisać matury z rosyjskiego.
Czy była duża konkurencja?
W pierwszym etapie konkursu z angielskiego brało udział około 1000 osób, w finale zostało 15, więc konkurencja też była duża… Trudno mi porównać się z innymi uczestnikami, bo nie widziałam ich prac, prezentacji, nie słyszałam, jak się wypowiadali. Za to na trzecim etapie panowała bardzo przyjazna atmosfera mimo tego, że przecież wszyscy ze sobą rywalizowali.
Na olimpiadzie konkurencją byli przede wszystkim native speakerzy rosyjskiego. Osób pochodzenia nie-polskiego na finale zgodnie z moimi obserwacjami było jakieś ? całości. Czekając na egzamin ustny, czułam się jak mniejszość narodowa w Polsce – na korytarzu wszyscy rozmawiali po rosyjsku. Nie wiem, ile osób brało udział w poprzednich etapach, w trzecim były to 52 osoby. Do finału bardzo trudno było się dostać, bo próg wynosił 87/100 punktów, taki też był mój wynik na drugim etapie.
Jakie były zadania i forma konkursu?
Konkurs z angielskiego wymagał przede wszystkim wiedzy kulturoznawczej o Kanadzie, organizatorzy założyli, że wszyscy uczestnicy znają już angielski na przyzwoitym poziomie. Pierwszy etap to była typowa pamięciówka, niewiele zadań na gramatykę. Drugi etap składał się z dwóch części – część na wiedzę z podanego zakresu, bardzo szczegółowe pytania. Druga część to, o ile dobrze pamiętam, 2-godzinne wypracowanie na jeden z 7 tematów. Na trzeci etap trzeba było przygotować 10-minutową prezentację i być w stanie wypowiadać się przez 7 minut na jeden z 26 tematów. Wydaje mi się, że największą trudnością tego konkursu było tzw. krytyczne myślenie – oprócz wiedzy trzeba też było mieć własne zdanie na każdy temat i pomysł na niego.
Olimpiada z rosyjskiego skupia się na języku: słownictwie i gramatyce. Pierwszy etap był dość prosty, raczej prosta gramatyka i egzamin ustny, aby sprawdzić, czy uczestnik potrafi się językiem posługiwać. Drugi etap był niezwykle wymagający, zwłaszcza dla takiej osoby jak ja, który zaczęła się uczyć rosyjskiego w 1-szej klasie liceum i rozpoczęła naukę z, w zasadzie, zerową znajomością języka. Na drugim etapie czekały mnie wspomniany już egzamin ustny, ale najtrudniejszy był egzamin pisemny, składający się w całości z wyjątków w trybie rozkazującym, deklinacjach, koniugacjach, tłumaczeń i idiomów.
Na trzecim etapie przez 2 godziny pisaliśmy wypracowanie na jeden z 3 tematów, potem był egzamin ustny. Jestem z niego bardzo zadowolona, bo po raz pierwszy część ustna poszła mi zdecydowanie lepiej niż pisemna. Sam wynik z niego był dla mnie dużym zaskoczeniem: 46/50 punktów, jeden z najwyższych wyników. Miałam też wątpliwe odczucia do tego, czy dam sobie z nim radę, kiedy native speakerzy wychodzili popłakani po swoich egzaminach i słyszałam, o jak szczegółowe informacje pytała komisja.
Wiem, że masz na swoim koncie jeszcze inne sukcesy naukowe. Opowiedz nam o nich.
Brała udział w różnych konkursach. Niektóre tematycznie językowe, jak konkursy wiedzy o literaturze rosyjskiej na UŚ -2x drugie miejsce, konkurs wiedzy o Dostojewskim razem z Sonią Głomb – 1. miejsce, konkursy z języka angielskiego: The Point - wyróżnienie i Langloo -1. Miejsce, itd. Uzyskałam również dwukrotnie wyróżnienie z konkursu języka polskiego Fraszka. Mam też jednak na koncie konkurs z fizyki medycznej o zastosowaniu materiałów węglowych w medycynie. Pisałam pracę na ten konkurs razem z Sonią – zupełnie nie pokrywa się on z moimi obecnymi zainteresowaniami, ale myślę, że trzeba próbować różnych rzeczy, żeby w końcu stwierdzić ,,to jest to”.
Czy Twoja doba ma więcej niż 24 godziny?
Wielokrotnie sugerowała mi to pani Tlałka, ale niestety nie, nie ma. :D Tak jak wspomniałam na początku, podstawa nauki to dobra organizacja czasu – i już.
Jakie studia zamierzasz rozpocząć od września?
Chciałabym studiować w sumie 2 języki: rosyjski i japoński. Chciałabym zacząć od japońskiego na UJ, bo na ten kierunek trudniej się dostać, a po jakimś czasie rozpocząć drugi kierunek, ale jeśli nie uda mi się dostać na filologię japońską, to zacznę od rosyjskiego i będę poprawiać maturę.
Zdecydowanie języki są Twoją pasją?
Zdecydowanie. Z nimi wiążę swoją przyszłość. Interesuje mnie język, lubię oglądać filmy w innym języku i czuć tę satysfakcję, że rozumiem, co ktoś mówi. Interesują mnie poza tym słownictwo, frazeologizmy, fonetyka, nawet zawiłości gramatyki, chociaż czasem przyprawia ona o ból głowy. Oprócz języka ważna jest tez kultura danego kraju i to ona jest jednym z powodów, dlaczego zaczynam się uczyć języka x, a nie języka y.
Skąd wobec tego wybór klasy biol-chem?
Kiedy szłam do liceum nie wiedziałam co wybrać. Wydawało mi się, że chcę być lekarzem. W drugiej klasie uczestniczyłam w zajęciach w Ligocie, na uniwersytecie medycznym. To, czego się tam dowiedziałam, co zobaczyłam, również rozmowy z lekarzami utwierdziły mnie w przekonaniu, że to nie jest praca dla mnie. Zastanowiłam się też, co ja właściwie robię w wolnym czasie – bo ponoć to, co robimy w wolnym czasie świadczy o naszej prawdziwej pasji i powołaniu – i nie miało to nic wspólnego z biol-chemem. Dlatego w drugiej klasie podjęłam decyzję o ,,przekwalifikowaniu się”.
Podaj nam swój przepis na sukces.
Robić to, co się lubi. Być ciekawym. Traktować każdy konkurs, wyzwanie jako możliwość nauczenia się, dowiedzenia się czegoś nowego. Organizować czas, planować. I nie rezygnować, nawet kiedy zupełnie nie mamy już sił.