Soniu, zacznijmy od gratulacji. Jesteś już studentką, mimo że nie zdałaś jeszcze matury. Więcej, nie ukończyłaś liceum! Jak to zrobić?
Serdecznie dziękuję. Sama nie mogę w to uwierzyć. Minęło kilka dni, a ja nadal mam przed oczyma ogromny zegar z Czytelni Biblioteki Jagiellońskiej.
To były niesamowite dwa dni, tak bardzo nie denerwowałam się nawet na egzaminie z prawa jazdy! Teraz trzeba zakasać rękawy i nadal się uczyć, najgorsze to spocząć na laurach. Trzeba zdać maturę, a potem wymarzony odpoczynek i studia.
Skąd w ogóle pomysł, żeby wystartować w tym konkursie?
W ferie zimowe postanowiłam trochę zagłębić się w Internecie i poszukać ofert szkół, różnych kierunków. Trafiłam na stronę internetową Uniwersytetu Jagiellońskiego i na głównej stronie pojawiła się informacja właśnie o XXI edycji Konkursu Wiedzy o Uniwersytecie Jagiellońskim. Przeczytałam regulamin i nie uwierzyłam początkowo - konkurs umożliwiał wejście w poczet studentów przed maturą! Stwierdziłam, że to jest to i postanowiłam wziąć w nim udział!
Czy było trudno? Jak się przygotowywałaś?
Było ciężko. Do przeczytania mnóstwo artykułów i 5 grubych książek. Nie były to łatwe opracowania, sama wiedza historyczna. Na szczęście jestem wzrokowcem i szybko się uczyłam. Pierwszy etap był prosty, za to drugi bardzo trudny. W drugim etapie trzeba było przekroczyć magiczne 30%. Na szczęście się udało!
Jakie były zadania i forma konkursu?
Konkurs w pierwszym, jak i drugim etapie składał się ze stu pytań zamkniętych. Niestety warianty odpowiedzi nie były jednoznaczne. Na przykład było pytanie o datę skroplenia tlenu przez Karola Olszewskiego i odpowiedzi 1833 1834 itd… Trzeba było mieć naprawdę precyzyjną wiedzę.
Czy była duża konkurencja?
Do pierwszego etapu zgłosiło się 200 osób, z czego w drugim pozostało około 146 osób. 30 % osiągnęło 97 uczestników. Potem zaczęła się loteria. Im ktoś miał lepszy wynik, tym prędzej mógł wybrać wymarzony kierunek. Oczywiście pierwszy laureat wybrał najbardziej prestiżowy z listy kierunek – prawo.
Dlaczego Ty wybrałaś akurat chemię?
Zawsze interesowałam się przedmiotami ścisłymi. Przychodząc do LO Bieruń na profil biologiczno-chemiczny nie miałam sprecyzowanych celów. Większość klasy chciało pójść na medycynę, wiec pomyślałam - czemu nie? Dzięki zajęciom organizowanym w naszej szkole, przekonałam się, że to jednak nie to. Brałam udział o operacji, zajęciach w Galenie, za co bardzo dziękuję. Stwierdziłam jednak, że nie moja droga, nie takie jest moje powołanie.
Od małego, jeszcze będąc w podstawówce oglądałam wszystkie możliwe odcinki CSI - kryminalne zagadki Miami, Las Vegas itd. Marzyła mi się taka praca. W dodatku w 3 klasie rozpoczął się cykl wykładów absolwenta naszego liceum, obecnie doktoranta UJ, Krzysztofa Kozieła i od tej chwili chemia zajęła cały mój wolny czas. W liceum poznałam także swój drugi talent – uwielbiam tłumaczyć coś drugiej osobie. Nieważne jaki by to był przedmiot.
Oczywiście tak diametralna zmiana nie podeszła do gustu moim rodzicom, ale chcę robić w przyszłości to, co mnie fascynuje. Dlatego wybrałam indeks chemii. Moim cichym marzeniem jest praca w różnych projektach badawczych i wykładanie na UJ. Mam nadzieję, że sprostam mojemu celowi. Byłoby naprawdę super!
Czy wobec tego zaczniesz od września studia na tym kierunku, czy podejmiesz inne próby?
Oczywiście, że tak! Już się nie mogę doczekać. Na gali finałowej konkursu, rektor UJ, Wojciech Nowak, powiedział, że oczywiście łatwo nie będzie. Mogą zdarzyć się różne problemy, ale chcę podjąć wyzwanie. Mam nadzieję, że okaże się to strzałem w dziesiątkę.
Wiem, że oprócz tego masz na swoim koncie inne sukces. Opowiedz nam o nich.
Sport zajmuje dużą część mojego życia. Zaczęłam trenować od 3 klasy gimnazjum. Już w pierwszym roku osiągnęłam ogromny sukces – Wicemistrzostwo Polski na dystansie 3 km. Niestety sezon zakończył się kontuzją i operacją. Trwało to dwa lata. Potem wróciłam do sportu, ale przede mną już 10 km. Zatem zamiast prawidłowo trenować, muszę nadrobić zaległości – bazę wytrzymałościową i kilometrową. Jest ciężko, 3 km można było przejść na maksymalnych obrotach, 10 km to już nie zabawa. Jednak chcę dalej walczyć i nie poddam się. Oprócz marzeń naukowych, chciałabym pojechać na olimpiadę. Wiem, że to kwestia ogromnych poświęceń, potu i łez.
Jakie masz plany związane ze sportem? Będziesz kontynuować treningi na studiach?
Dużo osób odradza mi sport. Niektórzy mówią, że po pierwszej sesji odechce mi się treningów. Będąc w Krakowie na konkursie trenowałam i trasy tam są naprawdę świetne. Mimo deszczu tylu ludzi biegało, atmosfera była niesamowita. Chyba był to jeden z lepszych treningów w całym moim życiu. Jeżeli naprawdę będzie ciężko, to zrezygnuję z poważnego trenowania. Zresztą nie wiem jak się potoczy moje życie, nie można wszystkiego zaplanować. W tym tkwi całe jego piękno. Na pewno nie zrezygnuję ze sportu. Zawsze będę mogła pójść pobiegać i podziwiać piękny Kraków. Myślałam też o maratonach. To by było dopiero wyzwanie!
Studia, olimpiada, maratony…Czy Twoja doba ma więcej niż 24 godziny?
Niestety nie, często ubolewam nad tym. Choć czasami dochodzę do wniosku, że to dobrze, że ma tylko 24 godziny. Jestem okropnym pracoholikiem. Gdyby nie rodzina, przyjaciele, sport i pasje to znając mnie, cały dzień siedziałabym przy biurku i się uczyła (śmiech). Niektórzy się dziwią, że mogę się tyle uczyć, a ja naprawdę lubię to robić! Wiedza, nie tylko ta podręcznikowa, ale także życiowa, której uczę się dzięki moim nauczycielom z liceum motywuje mnie do rozwoju.
Na koniec prośba; podaj nam swój przepis na sukces.
Myślę, że mogę streścić to w dwóch łacińskich słowach: „Ora et labora”. Tylko i aż tyle. Maksymalna modlitwa i maksymalna praca są wypadkową sukcesu. Człowiek sam nic nie osiągnie. Trzeba być maksymalnie skupionym na celu i nie leniuchować. I oczywiście pamiętać o odpoczynku. A najważniejsze, to robić to, co cię fascynuje, to, co wewnętrznie w tobie gra. Nie rób tego, czego oczekują od ciebie inni. Najważniejsze są twoje marzenia i cele. Pamiętaj, nie ma rzeczy niemożliwych!
Wywiad przeprowadziła Magdalena Padlewska-Berger