LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE IM. POWSTAŃCÓW ŚLĄSKICH w Bieruniu

Laudacja

Laudacja z okazji przyznania Liceum Ogólnokształcącemu im. Powstańców Śląskich w Bieruniu tytułu „Zasłużony dla miasta Bierunia” wygłoszona 29 września o godz. 18:00 w Kinoteatrze Jutrzenka przy ul. Spiżowej 4 w Bieruniu.


Szanowny Panie Dyrektorze! Szanowny Panie Burmistrzu! Zacni Członkowie Rady Miasta! Szanowni Państwo! Osobiście czuję się zaszczycona, że mogę wygłosić laudację z okazji przyznania przez Władze Miasta Bieruń Liceum Ogólnokształcącemu im. Powstańców Śląskich w Bieruniu tytułu „Zasłużony dla miasta Bieruń”. To wyróżnienie, jak i siedemdziesiąt pięć lat istnienia naszego bieruńskiego liceum, jest wspaniałą okazją, by zastanowić się nad tym, na czym polega magia tegoż miejsca, że przyciąga i kształci tak wybitnych ludzi reprezentujących różne profesje. Kluczowym dla naszych rozważań nad przeszłością Laureata niech będzie cytat św. Augustyna na temat czasu jako miejsca historii i pamięci. Augustyn
w Confessiones wyjaśnia: „istnieją następujące trzy dziedziny czasu: obecność rzeczy minionych, obecność rzeczy teraźniejszych, obecność rzeczy przyszłych. […] Obecnością rzeczy przeszłych jest pamięć, obecnością rzeczy teraźniejszych jest dostrzeganie, obecnością rzeczy przyszłych – oczekiwanie”1.
Szanowni Państwo, pragnę podzielić się z Wami ową „obecnością rzeczy minionych, teraźniejszych i przyszłych” związanych z Liceum Bieruńskim, by unaocznić, w jakim stopniu dzieje przeżyte w szkole średniej uobecniają się w mojej wielopłaszczyznowej profesji filologa klasycznego, enologa, tłumacza, literaturoznawcy i pracownika badawczo-dydaktycznego na stanowisku profesora Uniwersytetu Śląskiego, a także nauczyciela LO w Bieruniu, jako że miały miejsce dwa dwuletnie okresy, w których mogłam nauczać w nim łaciny. Z pewnością nie wystąpiłabym dziś w roli laudatora naszego szacownego Laureata, gdybym nie spędziła czterech lat swej młodości w rodzinnym liceum; w tym przypadku epitet „rodzinny” ma polisemiczny wymiar, ponieważ liceum znajduje się w moim rodzinnym mieście, a ponadto wykształciło ono wielu z rodu Malinów, Kuczów, Norasów, Ficków, Lysków, Czempasów. Pozwólcie, że przywołam jedynie wybrane zdarzenia i kwestie mające ogromny wpływ na moje i moich bliskich sukcesy.
Prawdziwą ucztą dla mego umysłu były lekcje języka polskiego z Panią Prof. Jolantą Sitkowską, która z niewiarygodną wrażliwością i pogodnym wdziękiem potrafiła uruchomić kreatywność tak dalece, że walory estetyczne analizowanych tekstów dawały się odczuć wszystkim, również tym, którzy realizowali profil matematyczno-fizyczny. Pięknym
i niezapomnianym doświadczeniem w mojej pamięci to lekcje matematyki z Panią Prof. Pauliną Świetlińską, które pozostają dla mnie modelowym przykładem prowadzenia zajęć w stylu prawdziwie akademickim niepozbawionym finezji gestów, spojrzeń i spostrzeżeń. Podczas lekcji w szkole średniej (z Panią Prof. Jolantą Sitkowską, z Panią Prof. Pauliną Świetlińską, z Panią Prof. Ewą Lysko oraz z Panią Prof. Anną Szymczyk, moją wspaniałą i wielkoduszną wychowawczynią) poznałam metodę, przydatną w badaniach filologicznych, która polega na tym, aby możliwe do opracowania kwestie szczegółowe wyselekcjonować i połączyć tak, by funkcjonowały jak kategorie – klucze otwierające całość i ukazujące piękno bądź brzydotę literatury antycznej. Podkreślę wagę umiejętności łączenia rzeczy, której uczyliśmy się podczas lekcji, gdyż bez niej z pewnością nie stworzyłabym naukowych publikacji w języku łacińskim, polskim, angielskim i włoskim. Jeden z najbardziej utalentowanych twórczych geniuszy, Steve Jobs, wyznał: „Tworzenie jest po prostu łączeniem rzeczy”2. I tegoż łączenia rzeczy uczyliśmy się i nadal uczymy w bieruńskim LO.
Szanowni Państwo, przywołam pewne zdarzenie, które jest dowodem na to, iż ocena naszego utalentowania jest punktem spornym. Mianowicie na jednej z lekcji Pan Prof. Józef Plewik zapytał mnie o różnicę pomiędzy żarówką a świetlówką. Z charakterystyczną dla mnie nieśmiałością odpowiedziałam, że w świetle żarówki moja twarz trochę korzystniej wygląda, zatem ze względów estetycznych według mnie żarówka jest z pewnością lepsza. Prof. Plewik na to: „Dziołcha, tyś jest nojgłupszo z Malinów! A ilu ich było!”. Panie Profesorze, gdziekolwiek jesteś, dzięki wielkie za ów komplement dla rodu Malinów! (...)
Jeśli chodzi o kwestie teraźniejsze, a więc te, które obecnie dostrzegamy, dziś, dzięki nieustannym staraniom Pana Dyrektora Romualda Kubiciela (a przed nim dzięki wysiłkom Pana Dyrektora Józefa Bergera i Pani Dyrektor Marii Gwóźdź), Liceum to szkoła nowoczesna, doskonale wyposażona. Zarówno budynek szkolny, jak i otoczenie, stanowią okazałe miejsce, swoim pięknem, porządkiem, wygodą i dobrym smakiem odzwierciedlającym autentyczny styl Gospodarza, który nie uległ niedorzecznej modzie wybetonowania każdego skrawka ziemi,
a dzięki umiłowaniu przyrody zadbał, aby okalająca budynek szkolny zieleń wprawiała
w zachwyt wobec uroków natury: jako że rosnące tam wszelkiego rodzaju kwiaty, zioła, drzewa, krzewy i winorośle sprawiają wrażenie harmonijnej pełni. Wśród szczepów winnych można podziwiać m.in. pięknie wijącą się Wenus. Skoro mowa o cywilizacji śródziemnomorskiej, a właściwie klasycznej, nie mogę nie docenić dbałości Pana Dyrektora Romualda Kubiciela, aby w LO nauczano na wysokim poziomie zarówno przedmiotów ścisłych, jak i humanistycznych, w tym również łaciny, i to nie bez sukcesów, bowiem możemy poszczycić się finalistą XL Olimpiady Języka Łacińskiego3. Nie bez znaczenia pozostają również dyscypliny sportowe.
Konkludując, nie będzie przesadą, jeśli powiem, że nasze bieruńskie Liceum jest jak wino, szlachetne wino: im starsze, tym lepsze. Dyrektorzy, Nauczyciele, uczniowie, absolwenci i ich sukcesy są wizualizacją cennych wartości w wymiarze materialnym, intelektualnym oraz duchowym. Cieszę się niezmiernie, że tytuł „Zasłużony dla miasta Bierunia” został przyznany przez władze miasta Liceum Ogólnokształcącemu im. Powstańców Śląskich. Ufam również, że Liceum będzie nieustannie otwarte na potrzeby młodego człowieka, dając bardzo dobry start w dojrzałość4, a także wierzę, że będzie wciąż stanowiło model rozwijania pasji naukowej, której podstawowym wyznacznikiem jest bezinteresowność poznawcza.